A zatem przyszedł czas i na mnie. Jak większość sprytnych/leniwych/nieużytecznych/anarchistycznych/zmęczonych/wstaw dowolne Hiszpanów, dotarłam do dnia kiedy w skrzynce listowej znalazłam kopertę ze znaczkiem Servei Públic d’Ocupació de Catalunya uprzejmie informujący o zakończeniu sponsorowania mojej osoby. Znaczy, zapewniania mi bezstresowych studiów, inwestowania w przyszłość, a to znaczy, że przyszłość już właśnie nadeszła! Hurra. List zawierał również zaproszenie na kurs woźnicy wózka widłowego lub sprzedawczyni w supermarkecie, w razie gdyby znudziła mi się lingwistyka. Uprzejmy skrót ,,ruszyłabyś w końcu dupę do jakiejś pracy”.

To ruszam. Jedną nogą upycham ręcznik w torbie na siłownię, drugą przydeptuję psią miskę, którą Bestie uznały za doskonałą zabawkę, trzecią wolną kończyną otwieram stronę Infojobs – najlepsze źródło poważnych ofert. Drugą przeglądarkę okupuje Loquo.com – ośrodek ostatecznej desperacji. Zalewa mnie fala ogłoszeń. ,,Chicas jovenes, 200 euro, servicio de compania Final Feliz” znaczy, dziewczyny młode, 200 euro, usługi towarzyskie Szczęśliwe Zakończenie. Hm, jedziemy dalej. ,,Chica catalana, 400 euro” No żesz, teraz to już zaczynam się pocić – nie dość, że nieobyczajne, to jeszcze wszędobylski kataloński nacjonalizm!  Włączam filtr, przeglądam kolejne oferty. Recepcja – 3 lata doświadczenia w hotelach 5 gwiazdkowych minimum, 4 języki perfect, doskonała prezencja, całkowita dyspozycyjność godzinowa, stawka…6 euro za godzinę. Aha. Sprzedawca w sklepie jednej z czołowych marek odzieżowych, stanowisko wielbłąda noszącego stosy ciuchów i ściany płaczu ,,pani przyniesie M bo w S się chyba nie zmieszczę, znaczy te rozmiary to oni chyba na wieszaki nie kobiety szyją, pani rozumie, chlip chlip” – 5 euro.

Zamykam. Wieczorem idę na zajęcia, wstęp do historii literatury hiszpańskiej. W przerwie zatytułowanej ,,Kiedy dorosnę chciałbym być profesorem” doktor R. wyjaśnia, dlaczego mamy to sobie wybić z głowy. Doktor R. uskutecznia z nami 4 godziny zajęć każdego tygodnia, plus 3 inne przedmioty z innymi grupami, które prowadzi. Pytanie: ile zarabia doktor R w skali miesiąca? 280 euro.

Wychodzę na ulicę. Dzień jak codzień na mojej dzielnicy – Raval, przemykające klaustrofobicznymi uliczkami blade sylwetki, muzułmanki targające trójkę dzieci za sobą, dwójkę przed sobą i piąte na biodrze, żebracy-wędrownicy z fioletowymi włosami, puszką i trojgiem szczeniaków, Senegalczycy z śnieżnobiałym uśmiechem i prześcieradłem pełnym Lujis Wujton i blondwłose norweżki turkoczące walizkami po nierównym bruku – nie pasujące do tego krajobrazu jakby doklejone z wycinanki. Na ulicy Portaferrisa siedzi chłopak, któremu spod niewiarygodnie brudnej grzywki błyszczą złote jak płynny miód oczy. Oprócz niezbędnych rekwizytów typu odwrócona czapka i śpiący na kolanach pies ma stos kartek, które rozkłada przed sobą poskładane w małe kwadraciki. Na samym środku leży plakat z napisem ,,Ideas para cambiar la vida” – Pomysły, jak zmienić życie.

W dzisiejszych czasach to całkiem niegłupie.

One thought on “

  1. Pocieszaj się tym, że w polskim grajdole jest podobnie. Ostatnio dochodzę do wniosku że najstarszy zawód świata byłby chyba the best -.-

Leave a comment